Historia z gradobiciem w tle

Historia z gradobiciem w tle, czyli przepychanka naszego czytelnika z pewnym salonem samochodowym. Na razie bez marki samochodu oraz nazwy salonu.

W czerwcu tego roku doszło do kolizji drogowej. Takie rzeczy się przecież zdarzają, więc nie ma w tym nic dziwnego. Należy tylko podkreślić, że wina była po drugiej stronie. Pech naszego czytelnika polegał tylko na tym, że auto prowadził obcokrajowiec, a do tego zarejestrowane było jeszcze w innym kraju. Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej, więc załatwienie formalności to tylko kwestia czasu. Poszkodowany oprócz obowiązkowego OC, posiada też polisę AC. Ponieważ w polisie ma zagwarantowane naprawy na nowych częściach, oddał samochód do dealera. Został sporządzony protokół przyjęcia samochodu do naprawy. Jego ubezpieczyciel miał zająć się resztą.

Mija kilka dni. Informacja z salonu: „pana samochód został uszkodzony w wyniku gradobicia, czy wyraża pan zgodę na usunięcie szkód z AC?”. Zdumiony i zdenerwowany klient odmówił. Następuje wymiana korespondencji. Zacytuję tylko jedną z odpowiedzi: „nie możemy przyjąć odpowiedzialności za szkody wynikające z gradobicia. Pan jest właścicielem samochodu”. Brzmi trochę jak „nie mamy pana płaszcza…”

Czy salon przyjmując samochód nie ponosi za niego odpowiedzialności? Od czego ma polisę OC? Polisę zapewne ma, ale chcąc zaoszczędzić na składce, bez uszkodzeń spowodowanych gradobicie. Od czego są alerty pogodowe? W tym dniu były, ale zapewne zostały zbagatelizowane. Próbowano zresztą wmawiać, że w danym dniu alertu nie było. BYŁ!!

Tak na marginesie, wgnieceń jest 368, a faktura za ich usunięcie wynosi 13000zł. Epilog tej sprawy na pewno będzie miał miejsce na sali sądowej. Już teraz jednak nasuwa się pewna refleksja. Jak to wszystko ładnie wygląda w reklamie. Jak to pięknie wygląda, gdy klient kupuje nowy samochód!

Historia z gradobiciem w tle- a co o tym sądzą czytelnicy?

Madman

Author: Madman

Share This Post On

Submit a Comment