Kilka pytań do…
Wywiad z Karolem Buksztynowiczem
Chyba nikomu nie trzeba bliżej przedstawiać naszego dzisiejszego rozmówcę. Nie będę też ukrywał, że jesteśmy „NA TY”, więc pomijamy „panowanie”.
M. Zacznijmy od pytania, które na pewno interesuje wiele osób. Będziesz kandydował na stanowisko burmistrza?
K.B. Tak, jeszcze raz będę ubiegał się o to, aby zostać burmistrzem Sulęcina.
M. Jako bezpartyjny? Nigdy nie uwierzę, że nie było „podchodów”?
K.B. Podchody? Nie. Raczej nieoficjalne rozmowy. Dla pewnych grup wpływów zacząłem być „atrakcyjny”, kiedy otrzymałem tylko ok.300 głosów mniej, jak otrzymał Pan burmistrz Dariusz Ejchart i zająłem 3 miejsce w poprzednich wyborach w 2014r. Mogłem tworzyć struktury Nowoczesnej, pytano mnie czy lubię Pana Gowina, mogłem dostać poparcie partii rządzącej w najbliższych wyborach samorządowych, jak również było kilka zaproszeń na spotkania od lokalnych polityków, nawet tych co sprawują obecnie władzę w mieście. Wszystkim Panom odpowiedziałem, że mnie nie interesują polityczne układanki. Jeżeli mam zostać burmistrzem tego miasta, to tylko niezależnym.
M. Karol Buksztynowicz to: sportowiec, polityk, samorządowiec, czy po prostu – sportowiec, który chce zostać samorządowcem?
K.B. Były sportowiec, mieszkaniec Sulęcina, który który chce zostać burmistrzem Sulęcina i Gminy Sulęcin.
Wywiad z Karolem Buksztynowiczem, czyli o sporcie, polityce oraz życiu codziennym.
M. Słowo polityk wtrąciłem celowo, bo uważam, że za dużo polityki weszło do samorządu. Podzielasz ten pogląd?
K.B. Oczywiście, niech politykę uprawiają w Warszawie. Tu na dole, nie potrzebne nam podziały i konflikty przenoszone ze stolicy. Tu potrzebny jest gospodarz.
M. Startujesz, więc pytanie nasuwa się samo. Co byś zmienił w naszej gminie?
K.B. Wiele, ale najważniejszym moim zadaniem byłoby otworzyć miasto na młodych ludzi i złagodzić wewnętrzne konflikty, które szkodzą mieszkańcom. Potrzebny jest ktoś spoza układu politycznego. Od lat mamy do czynienia z tymi samymi ludźmi.
M. Letnia Akademia Karate, czyli jak to mówią „kiełbasa wyborcza”. Idąc tym tokiem rozumowania, ta w 2018 roku będzie jeszcze bardziej „kiełbasiana”, ale chciałbym zapytać o coś innego. Czy gdybyś został burmistrzem, to byłyby następne edycje?
K.B. Szczerze? Gdyby nie moja aktywność samorządowa, nie byłoby Letniej Akademii Karate. To był mój pomysł na kampanię w 2014 r., a to, że prowadzę ją konsekwentnie rok po roku, to chęć zawstydzenia etatowych polityków, którzy pokazują się często tylko w roku wyborczym. Przecież ja nie mam żadnej gwarancji, że zostanę burmistrzem. Co więcej widzę, że ludzie z każdą edycją LAK wymagają ode mnie coraz więcej, niektórzy chyba myślą, mnie opłaca gmina. Jednak to ja wydaję swoje i tylko swoje pieniądze na nagrody i paliwo. A gdybym został burmistrzem, to Letnia Akademia Karate będzie, o ile tylko będzie na nią zapotrzebowanie i o ile wspomogą mnie moi uczniowie, których rola w tej akcji jest wielka. My, te dzieciaki naprawdę lubimy, w końcu spotykamy się systematycznie od trzech lat.
M. Ostatnio tak się porobiło, że gdzie się nie ruszysz, to zajęcia dla dzieci są płatne. Pojawia się Karol Buksztynowicz i mało tego, że prowadzi je bez żadnych składek, to jeszcze z własnej kieszeni funduje nagrody. Może to Ty powinieneś mieć pseudonim Madman?
K.B. Ja stawiam sprawę uczciwie. Letnia Akademia Karate to forma promocji mojej osoby. Wziąłem cały ciężar finansowy na siebie, nie mam żadnych sponsorów, bo nawet o nich nie zabiegam. Chciałbym, gdy zostanę burmistrzem Sulęcina, abym nie miał żadnych zobowiązań wobec innych. Nikt nie powie mi: „ Zatrudnij moją córkę, bądź syna, koleżankę z partii, bo finansowałem Twoje akcje”. Natomiast dzieci niech korzystają. Na zajęciach o polityce nie ma oni słowa.
M. Nie obawiasz się, że może to się obrócić przeciwko Tobie? Pytam, bo odczułem to na własnej skórze w pewnym stowarzyszeniu. Jest takie powiedzenie, którego jednak nie zacytuje. Na pewno wiesz, o które chodzi?
K.B. Nie wiem, zobaczymy co przyniesie życie.
M. Już widzę te zapowiedzi „zajęcia LAK prowadzi burmistrz”. Z drugiej strony dlaczego nie. Letnia Akademia Karate, kurs samoobrony, a ostatnio usłyszałem jeszcze o obozie dla młodych sportowców. Masz jeszcze inne pomysły?
K.B. Mam pełną głowę pomysłów. Właśnie zakończyliśmy 3 edycję Kursu Samoobrony dla Kobiet. Ja wolę o moich pomysłach nie mówić dopóki ich nie zrealizuję. Tym się różnię od naszych polityków, że jak działam, a oni mówią o działaniu.
Wywiad z Karolem Buksztynowiczem – o sukcesach, porażkach i sposobie na życie.
M. Największy sukces życiowy Karola Buksztynowicza to?
K.B. Moja córka.
M. Zespół muzyczny?
K.B. Nie mam. Ostatnio kibicuję Łukaszowi Łyczkowskiemu, choć nie będę udawał, że rock to nie mój klimat, ale facet jest z Sulęcina, czyli nasz.
M. Jak spędzasz wolny czas?
K.B. Na budowie.
M. Największa porażka?
K.B. Emigracja młodych ludzi i konsekwencja zamknięcia dyskoteki
M. Książka?
K.B. Płeć mózgu.
M. Karate dla Ciebie to?
K.B. Moje życie. Karate ukształtowało mnie. Byłem Mistrzem Polski znam, dzięki karate smak zwycięstwa, ale również gorzki smak porażki.
M. Obserwujesz na pewno wydarzenia w mieście. Ostatnio głośno zrobiło się o przebudowie parku. Cała sytuacja dobrze była znana od lat, ale odżywa teraz. Jakie masz zdanie na ten temat? Halę też trzeba zburzyć?
K.B. Każdy z nas jest inny. Każdy z nas ma inną wrażliwość. Z pewnością należy rozwijać miasto. Już zbyt dużo jako miasto straciliśmy młodych ludzi. Ci co zostali popierają tą inwestycję. Inwestycja jest już w fazie realizacji, ale również z należnym szacunkiem trzeba podchodzić do ludzi starszych mających inny pogląd na ten temat.
M. Czy w Sulęcinie potrzebny jest basen i nie pytam o taki tylko wyborczy?
K.B. Pewnie. Szkoda, że ten temat jest podnoszony zazwyczaj w przeddzień kampanii wyborczej. Tym razem burmistrz Ejchart wraz z dyrektorem szkoły podstawowej panem Słonikiem wzbili się na wyżyny manipulacji. W ramach budżetu obywatelskiego zgłoszono projekt wykonania dokumentacji krytej pływalni. Natomiast na ogrodzeniu boiska szkolnego widnienie wielki baner „ Pływalnia dla wszystkich” a małymi literami „ wykonanie dokumentacji technicznej krytej pływalni”. Ludzie celowo wprowadzani są w błąd. Dla mnie to zwyczajne lekceważenie mieszkańców.
M. Badminton, pomijając zamieszanie z dotacjami, czy nie dziwi Cię fakt, że turnieje i to dużej rangi odbywają się w Lubniewicach, bo w Sulęcinie jest problem z liniami do tej dyscypliny?
K.B. Co tu się dziwić. W Sulęcinie robią na złość organizatorowi, bo odważył się wystartować na radnego z mojego komitetu. Tak się ma demokracja w naszym mieście.
Wywiad z Karolem Buksztynowiczem – profil naszego rozmówcy na Fb: https://www.facebook.com/karol.buksztynowicz
M. Jako naród jesteśmy podzieleni, w Sulęcinie też to widać, chociaż w trochę innym wymiarze. Uważasz, że kiedyś porozumiemy się ponad podziałami?
K.B. Ja na co dzień tego nie widzę. Ludzie zazwyczaj są życzliwi dla siebie. Oczywiście część z nas daje się podpuszczać stronom konfliktu politycznego, a oni nas najzwyczajniej wykorzystują i napuszczają na siebie. Kto nie myśli samodzielnie jest ”dobrym żołnierzem”. Jeżeli chodzi nasze podwórko polityczne, to są z konflikty osobiste grupy niegdyś przyjaciół i współpracowników, a nawet rodzin, które tylko nam szkodzą. W jednym i drugim przypadku należałoby przewietrzyć salony. Nowi również będą się różnić, ale być może piękniej i co najważniejsze konstruktywniej.
M. Tak już na zakończenie zapytam o czym marzy Karol Buksztynowicz?
K.B. O marzeniach jak się mówi, to się najczęściej nie spełniają, więc proszę pozwól, że nie odpowiem na to pytanie.
M. Dziękuję za rozmowę.
K.B. Również dziękuję i pozdrawiam Sulęcinian.