Pomimo tego, że indiańska wioska została chwilowo przeniesiona, to tam-tamy doprowadziły mnie bezbłędnie do celu. Na miejscu okazało się, że oprócz bębnów, szaman miał jeszcze gitarę. Na moje pytanie skąd, szczerze odpowiedział – „usiadłem zaraz po wschodzie słońca i wystrugałem, a struny zrobiłem z żył bawoła”. Można i tak. Indiańskie lato na Winnej Górze trwa…
Madman