Mój znajomy ma dwóch synów. Dzisiaj to już dorośli mężczyźni, ale na pewno doskonale pamiętają swoje dzieciństwo. Pewnego razu będąc u niego w odwiedzinach zauważyłam, że nigdzie wśród zabawek dzieci nie ma karabinów, pistoletów i innych militarnych zabawek. Z ciekawości zapytałam „dlaczego?”. Usłyszałam bardzo rozsądną odpowiedź „po prostu nic takiego nie dostają, bo nie chcę ich wychowywać w duchu wojny”. Przypomniało mi się to dzisiaj w momencie odwiedzin wojskowych z USA w przedszkolu. Kto wpadł na taki pomysł? Co na to rodzice? Dopiero dwa dni temu obchodziliśmy rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Czy dzieci od małego trzeba oswajać z militariami? Szykujemy następne pokolenia do wojny? Wydaje mi się, że nie przesadzam, bo rozmawiając z kilkunastoma znajomymi, wszyscy przyznali mi rację. Co dziecko po takich odwiedzinach zapamięta? Co będzie następnym krokiem? Wizyta na poligonie w czasie manewrów? Sam dzisiejszy militarny pomysł mało tego, że nieodpowiedzialny, to po prostu szkodliwy. Wstyd mi za pomysłodawce, a żal dzieci. Żaden argument typu „mieli dobrą zabawę” nigdy do mnie nie przemówi. Zabawę przedszkolaki powinny mieć na placu zabaw, a nie z bronią.
Zapraszam do dyskusji.
Joanna Ł.
foto – Madman